Dzisiaj opowiem o kocie. Rudym kocie który robił za gwiazdę poprzedniego posta. Nazywa się Neko. Neko to po japońsku kot, po prostu kot. Jest znajdkiem który pojawił się u nas 11 listopada półtora roku temu. W przydrożnym lesie, siedział w krzakach i darł się w niebogłosy. No, raczej miałczał ale i tak głośno. Ja go usłyszałem, rodzina wypatrzyła i tak wspólnym wysiłkiem znalazł się w domu. Ma jedną szczególną cechę, brakuje mu ogona. Jak już został uratowany okazało się że, ma nieruchomy ogonek. Nie zwróciliśmy na to uwagi od razu, ponieważ małe koty dopiero po paru tygodniach podnoszą ogonek do góry. Ten ogonek jednak zaczął usychać i którejś nocy odpadł. Kot cały czas był pod opieką weterynarza, żeby nie było.
Jak każdy kot Pan Neko (Niektórzy ludzie uważają że, koty to tak silne osobowości iż należy do nich mówić pan/pani) ma swoje zwyczaje. Jednym z nich jest rytuał który polega na porannym tarmoszeniu Pana Kota przeze mnie. Nie jest to wypraszanie jedzenia czy innego działania. Sprawdzałem, poranne jedzenie czy też picie, to nie jest to o co chodzi kotu. Neko musi zostać wzięty na ręce, przytulony i tarmoszony, najlepiej długo, aż do mruczenia. Uniknąć tego prawie się nie da, włazi bowiem na komody albo stojącą suszarkę na pranie i wyciąga łapkę chcąc złapać mnie za rękę. Raz nawet skoczył chcąc jak najszybciej być tarmoszony. Nie miałem wtedy na sobie koszulki, wczepił się więc swoimi pazurkami w moją skórę, cóż można powiedzieć, bolało. Tak, Kociak jest strasznym pieszczochem. Czasem gdy leżę, wskakuje na łóżko i się przytula i zamykając oczy mrrruczy. Ba w nocy potrafi ułożyć się w zgięciu mojego ramienia. Budzę się wtedy ze zdrętwiałą ręką i szczęśliwym kotem u mego boku. Właśnie taki jest ten mój model. Dokładnie taki.
Pan Neko |
Jak każdy kot Pan Neko (Niektórzy ludzie uważają że, koty to tak silne osobowości iż należy do nich mówić pan/pani) ma swoje zwyczaje. Jednym z nich jest rytuał który polega na porannym tarmoszeniu Pana Kota przeze mnie. Nie jest to wypraszanie jedzenia czy innego działania. Sprawdzałem, poranne jedzenie czy też picie, to nie jest to o co chodzi kotu. Neko musi zostać wzięty na ręce, przytulony i tarmoszony, najlepiej długo, aż do mruczenia. Uniknąć tego prawie się nie da, włazi bowiem na komody albo stojącą suszarkę na pranie i wyciąga łapkę chcąc złapać mnie za rękę. Raz nawet skoczył chcąc jak najszybciej być tarmoszony. Nie miałem wtedy na sobie koszulki, wczepił się więc swoimi pazurkami w moją skórę, cóż można powiedzieć, bolało. Tak, Kociak jest strasznym pieszczochem. Czasem gdy leżę, wskakuje na łóżko i się przytula i zamykając oczy mrrruczy. Ba w nocy potrafi ułożyć się w zgięciu mojego ramienia. Budzę się wtedy ze zdrętwiałą ręką i szczęśliwym kotem u mego boku. Właśnie taki jest ten mój model. Dokładnie taki.
Komentarze
Prześlij komentarz